Pewnego październikowego dnia, moja dziewczyna i ja postanowiliśmy pochodzić sobie w okolicach Wisły aby nacieszyć swe oczy barwami jesieni. Zgadnijcie co ze sobą wziąłem ;) Ha nie zgadliście, zabrałem ze sobą aparacik :)
Następnie aby urozmaicić troszkę zdjęcia, nałożyłem na aparacik szkiełko zwane rybim oczkiem. Skutek był taki, że jesień zapozowała na nowo. Zupełnie inaczej, niż przed chwilką :)
A oto zdjęcie, jakie dla urozmaicenia zostało strzelone mi. Nie pamiętam już co w tedy robiłem. Pewnie coś jadłem ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz