Kilka słów o mnie :)

Moje zdjęcie
My Liski bywamy różne. Są wśród nas rabusie, chytruski czy inne nicponie włamujące się w nocy do kurników by ukraść sobie coś na rosół. Jednak wszystkie nie lubimy powiedzonka: chodzi Lisek koło drogi nie ma ręki ani nogi. Temu co je wypowie zrobimy psikusa więc uważajcie!!! Ja jestem Liskiem wyjątkowym. Czasem we własnej skórze, a czasem w przebraniu człowieka zaglądam tu i tam, następne kradnę chwilkę i zamykam w swoim pudełku zwanym aparacikiem. Nadszedł jednak taki dzień, że postanowiłem otworzyć swoje pudełko i podzielić się tymi zatrzymanymi chwilkami ze wszystkimi. Mam nadzieję, że waszą ludzikową reakcją nie będzie ziewanie. Pozdrawiam :)

sobota, 14 stycznia 2017

Rovinj

Półwysep Istria w Chorwacji kryje sobie wiele perełek jakimi są zarządzane niegdyś przez Wenecję miasteczka. Jednym z nich jest Rovinj. Położone pierwotnie na malutkiej wyspie, wymuszało gęstą zabudowę czego efektem są wąskie malownicze uliczki. Od czasu, kiedy przejęła je najpierw Austria, potem Jugosławia, aż w końcu Chorwacja, nie doznało na szczęście drastycznych ingerencji. Tak więc spacerując dziś, po jego terenie możemy cofnąć się w czasie do XVII/XVIII wieku.

















czwartek, 1 grudnia 2016

Nikiszowiec

Liczne miejscowości w kraju nad Wisłą mogą się pochwalić zamkami oraz pałacami mającymi wychwalać  swym urokiem znamienite rody, katedrami czy kościołami, które zostały wzniesione ku czci Boga i ryneczkami wzbogacanymi kamieniczkami lub ratuszami udowadniającymi moc miejscowych cechów. Katowice w kontraście do wyżej wymienionych przykładów mogą się poszczycić czymś wyjątkowym, mianowicie osiedlem zapewniającym dach nad głową zwykłym robotnikom, pracującym w pocie czoła, których imiona nie zostaną zapamiętane, a których wkład w rozwój naszego "dobrobytu" był nieporównywanie większy, niż sporej części dobrze urodzonych. 
Osiedle Nikiszowiec o którym mowa, powstało tuż przed wybuchem pierwszej wojny światowej. Miało służyć jako mieszkanie dla mas ludzkich pracujących w pobliskiej kopalni. Wybudowane w sposób koncepcyjny, może świecić przykładem dla współczesnych nam speców od ładu przestrzennego. Bez ingerencji w zabudowę przetrwało do dziś, stając się rezerwatem od zamieszania urbanistycznego zafundowanego nam przez obecnych deweloperów.

Pierwsza część zdjęć została wykonana w trakcie mikołajek 2015. Zabrałem w tedy obiektyw zwany rybim oczkiem, a Nikiszowiec stał się królikiem doświadczalnym w umiejętnościach posługiwania się nim :)  


 






Druga część jest efektem zupełnie przypadkowej wizyty. Wracałem akurat pobliską drogą z pleneru, gdzie nie udało mi się akurat ustrzelić nic fajnego. Mgła była straszna, a kierowanie samochodem wymagało ogromnego skupienia. Głodny ustrzelenia czegoś fajnego nagle sobie uświadomiłem: przecież za dwa zjazdy będzie Nikiszowiec! Efekt tej wizyty, tym razem ze statywem widać poniżej :)









Pierwsza część zdjęć została wykonana w trakcie mikołajek 2015. Zabrałem w tedy obiektyw zwany rybim oczkiem, a Nikiszowiec stał się królikiem doświadczalnym w umiejętnościach posługiwania się nim :) 

wtorek, 12 kwietnia 2016

Górny Śląsk ma wiele perełek znanych tylko jego mieszkańcom. Jedną z nich jest mieszcząca się w Bytomiu Elektrociepłownia Szombierki. Wybudowana przez Niemców w 1920 swoją urodą nie ustępuje sławnej Elektrowni Battersa, która zdobi jedną z okładek zespołu Pink Floyd.
Dziś produkcja ciepła w tej perełce zostaje powoli wygaszana, a budynek czeka na inwestora, który da mu nową szansę. Mam nadzieje, że ją dostanie, bo szkoda by było gdyby czas i złomiarze stworzyły rysy trudne do usunięcia.
Teren otaczający elektrociepłownię jest idealnym celem spacerku z czego oczywiście skorzystałem, zabierając ze sobą aparacik ;)















wtorek, 2 lutego 2016

Legenda głosi, że dwaj rycerze bili się o rękę pięknej księżniczki. Bój ten był tak intensywni, że obaj adoratorzy w końcu skonali. Pozostały po nich tylko dwie góry: Tomorri i Shpirag. Niewiasta tak intensywnie płakała, aż z jej łez powstała rzeka. I nad nią właśnie, pomiędzy dwoma górami powstało miasto Berat, zwane miastem tysiąca okien.





















A na koniec zwiedzania miasta tysiąca okien ciekawa historia, związana z górą w którą zmienił się rycerz walczący o rękę księżniczki. 
Przez wiele dziesięcioleci w Albanii panował Enver Hodża, komunistyczny dyktator. Wymuszony kult jego jednostki był gigantyczny, a zarazem komiczny. Miejscowi dygnitarze aby pokazać, jak jest wielbiony postanowili wyryć na jednej z gór jego imię: Enver. Hodża zmarł, komunizm upadł ale napis na górze pomimo prób starcia został. Postanowiono więc zamienić dwie pierwsze litery imienia dyktatora i w ten sposób powstał napis never.