Kilka słów o mnie :)

Moje zdjęcie
My Liski bywamy różne. Są wśród nas rabusie, chytruski czy inne nicponie włamujące się w nocy do kurników by ukraść sobie coś na rosół. Jednak wszystkie nie lubimy powiedzonka: chodzi Lisek koło drogi nie ma ręki ani nogi. Temu co je wypowie zrobimy psikusa więc uważajcie!!! Ja jestem Liskiem wyjątkowym. Czasem we własnej skórze, a czasem w przebraniu człowieka zaglądam tu i tam, następne kradnę chwilkę i zamykam w swoim pudełku zwanym aparacikiem. Nadszedł jednak taki dzień, że postanowiłem otworzyć swoje pudełko i podzielić się tymi zatrzymanymi chwilkami ze wszystkimi. Mam nadzieję, że waszą ludzikową reakcją nie będzie ziewanie. Pozdrawiam :)

czwartek, 1 grudnia 2016

Nikiszowiec

Liczne miejscowości w kraju nad Wisłą mogą się pochwalić zamkami oraz pałacami mającymi wychwalać  swym urokiem znamienite rody, katedrami czy kościołami, które zostały wzniesione ku czci Boga i ryneczkami wzbogacanymi kamieniczkami lub ratuszami udowadniającymi moc miejscowych cechów. Katowice w kontraście do wyżej wymienionych przykładów mogą się poszczycić czymś wyjątkowym, mianowicie osiedlem zapewniającym dach nad głową zwykłym robotnikom, pracującym w pocie czoła, których imiona nie zostaną zapamiętane, a których wkład w rozwój naszego "dobrobytu" był nieporównywanie większy, niż sporej części dobrze urodzonych. 
Osiedle Nikiszowiec o którym mowa, powstało tuż przed wybuchem pierwszej wojny światowej. Miało służyć jako mieszkanie dla mas ludzkich pracujących w pobliskiej kopalni. Wybudowane w sposób koncepcyjny, może świecić przykładem dla współczesnych nam speców od ładu przestrzennego. Bez ingerencji w zabudowę przetrwało do dziś, stając się rezerwatem od zamieszania urbanistycznego zafundowanego nam przez obecnych deweloperów.

Pierwsza część zdjęć została wykonana w trakcie mikołajek 2015. Zabrałem w tedy obiektyw zwany rybim oczkiem, a Nikiszowiec stał się królikiem doświadczalnym w umiejętnościach posługiwania się nim :)  


 






Druga część jest efektem zupełnie przypadkowej wizyty. Wracałem akurat pobliską drogą z pleneru, gdzie nie udało mi się akurat ustrzelić nic fajnego. Mgła była straszna, a kierowanie samochodem wymagało ogromnego skupienia. Głodny ustrzelenia czegoś fajnego nagle sobie uświadomiłem: przecież za dwa zjazdy będzie Nikiszowiec! Efekt tej wizyty, tym razem ze statywem widać poniżej :)









Pierwsza część zdjęć została wykonana w trakcie mikołajek 2015. Zabrałem w tedy obiektyw zwany rybim oczkiem, a Nikiszowiec stał się królikiem doświadczalnym w umiejętnościach posługiwania się nim :) 

1 komentarz:

  1. Jak pięknie :) Muszę kiedyś się tam wybrać :) wspaniałe zdjęcia :) Widać obiektyw typu rybie oko - super efekt daje :) Pozdrawiam,
    Łukasz

    ----
    www.lukaszknopfoto.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń